Miejski
Ośrodek Kultury uzupełnił ostatnio swoją powalającą na kolana
ofertę i wziął się za organizowanie imprez sportowych,
zapraszając dzieci na zajęcia tenisa stołowego i co w tym
najważniejsze obiecał, że będą one prowadzone przez
wykwalifikowanych fachowców. W tym celu wcześniej radni uzupełnili
statut tej instytucji o zapis umożliwiający prowadzenie tego typu
zajęć. Zamast synergii która miała się dokonać po włączeniu
bibliotek w struktuę MOK, mamy więc inną, jeszcze bardziej
idiotyczną a mianowicie połączenia kultury ze sportem. Czemu
twierdzę, że idiotyczną?, bo cytuję "Jeśli
w gminie działalność
sportową prowadzi się w szczególności w formie klubu sportowego
działającego jako osoba prawna,
czyli odrębny podmiot, to on w pierwszej kolejności powołany jest
do prowadzenia działalności sportowej. Dopiero w przypadku gdy nie
ma takich podmiotów w gminie, wówczas działalność sportową może
prowadzić np. instytucja kultury. Jednak dublowanie podmiotów
prowadzących taką działalność, tj. dodawanie do instytucji
kultury działalności sportowej, gdy w gminie działa klub sportowy,
jest niecelowe i niewłaściwe. Organizator nie powinien podejmować
takiego kroku". Tyle fachowa opinia. Mamy przecież w gminie
prężnie działający UKTS "Sokół" i z tego co wiem
"drzwi" do tego klubu dla tych którzy w tenisa stołowego
chcą grać (a szczególnie dla dzieci) są zawsze otwarte. Jeżeli
jednak ma to być rodzaj wsparcia (zatrudnienie np. Instruktorów
przez MOK) to sposób pomocy wybrano najgorszy z możliwych. Czemu
najgorszy? Bo zawrzało wśród działaczy którzy w Orzeszu zajmują
się sportem. Oczywiście nikt głośno i oficjalnie nie powie, bo ci
ludzie boją się utraty wsparcia które od gminy, albo od Burmistrza
jak kto woli otrzymują. Dlaczego akurat tenis stołowy? Dlaczego w
finansowaniu sportu w gminie są równi i równiejsi? Czy inne kluby
mogą w przyszłości również na takie organizowane przez MOK
zajęcia i ewentualną pomoc liczyć? Moja opinia na ten temat jest
taka. Myślę, że jest to kolejny "pomysł" Pana
Burmistrza i nieudolna próba pokazania aktywności w temacie o
którym nie ma on zielonego pojęcia. Nawet jeśli ma dobre intencje,
to powyższe wątpliwości i oskarżenia, że w finansowaniu klubów
ważniejsze od czegokolwiek są układy i znajomości, będą trwały
do czasu jednoznacznego określenia czytelnego, jasnego dla
wszystkich sposobu finansowania klubów sportowych w Orzeszu. Jeżeli
tego nie będzie to jedynym sposobem działaczy innych dyscyplin,
którzy o takie wsparcie u burmistrza będą zabiegać są niestety
wazelina i nakolanniki. Zadziwia mnie również postawa członków
Komisji Sportu (podobno jest taka w gminie) którzy zapewne bardzo
dobrze wiedzą o wszystkim i zamiast reagować, śpią w najlepsze.
PS.
Powyższy
tekst ukazał się we wrześniowym numerze niezależnej gazety "Twoje
Info"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz