piątek, 13 grudnia 2019

Straż Miejska - out

Orzesza nie stać na Straż Miejską z prawdziwego zdarzenia. Tak próbowano tłumaczyć jej likwidację na sesji miejskiej rady, czy aby na pewno?.
12 głosami radni zdecydowali o likwidacji Straży Miejskiej. Bez zastrzeżeń do pracy funkcjonariuszy. Staraniem burmistrza, mają stać się oni pracownikami urzędu. Co za troska, niestety iluzoryczna. Urząd proponując wypowiedzenie zmieniające, unika wypłaty odprawy za likwidację stanowiska pracy, ale bajer burmistrza i przewodniczącego rady, niezły. Pani Komendant ubolewała, ale chyba zdążyła się pogodz z losem, bo nawet nie przedstawiła sprawozdania z działalności i klamka zapadła.
Zadecydowały podobno tzw względy ekonomiczne, to bajer nr dwa. Z ekonomią to nie ma nic wspólnego drogi czytelniku, bo koszty które generowali strażnicy miejscy, już generują inni urzędnicy i wcale nie jest powiedziane, że nie będą tak wysokie, żeby pokryć rozbudowę straży. Przykład!, proszę bardzo: próbujesz mieszkańcu np. palić czym się da. Funkcjonariusze Straży Miejskiej już cię nie odwiedzą, ale odwiedzą cię pracownicy urzędu. Ktoś koszty wysłania urzędnika (płaca, transport) liczy?, nie! ginie to w ogólnych kosztach budżetu. Przykład dwa: do tej pory forsę z kasy urzędu konwojowali do banku strażnicy miejscy, teraz żeby być na prawie trzeba będzie wynająć firmę, ktoś to podliczył?, faktury również zginą w ogólnych kosztach budżetu.
Czy ktoś wie co z majątkiem po straży? (samochód, sprzęt elektroniczny). Próbował ktoś, coś z tym zrobić? Policzył to ktoś? albo koszty eksploatacji (np. samochodu) zna ktoś kwotę?, nie, bo nikt nawet nie próbował, przy tej robionej na chybcika operacji tego liczyć, więc też zginą w sposób jak wyżej, a sprzęt zalegnie w magazynie żeby doczekać się (jak już wszyscy zapomną), protokołu likwidacji.

Żeby straż miejska mogła funkcjonować optymalnie, trzeba by było zatrudnić nowe osoby, stwierdził burmistrz. Inaczej Panie Burmistrzu. Żeby Straż Miejska mogła funkcjonować optymalnie, trzeba było jej dać działać i przez lata nie spać a powoli rozwijać. Od początku było wiadomo, że przy tak dużym obszarze, działania tej służby musiały być ograniczone do minimum. Ale z tego mieszkańcy bardzo dobrze zdawali sobie sprawę. Ludziom nie podobało się co innego. Coś o czym na sesji nie padło ani jedno słowo. Po pierwsze traktowanie strażników miejskich na zasadzie „przynieś, wynieś, pozamiataj” i dwa, stawianie strażników przeciwko mieszkańcom (Pan Rychter nie jest tu jedynym przypadkiem). Za taką strażą na pewno tęsknić nie będziemy. Szkoda, że lepszej w Orzeszu mieszkańcy nie doświadczyli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Katastrofa budowlana w Jaśkowicach, na razie winny Covid 19.

Potwierdziło się to co w Jaśkowicach było publiczną tajemnicą od dawna. Podczas rozbudowy SP 4, czy jak kto woli budowy przedszkola doszło w...